15 października 2022

Góra Wczesna i jeziora lobeliowe

Na początku września po kilku krótkich wyjazdach na rowerze w pojedynkę i kilku z Wojtkiem (okolice Muzy i Młynki) w jeden z dni urlopu pojechałem w dłuższą trasę rekreacyjnie. Zasadniczym celem były okolice rezerwatu przyrody Pełcznica oraz specyficzne miejsce opisane na mapach jako Góra Wczesna, ale jak zwykle plan trasy był dosyć luźny i w trakcie jazdy następowały w nim zmiany z takiej czy innej przyczyny. Ostatecznie przejechałem 36 kilometrów w cztery godziny, więc tempo może nie było duże, ale nie jechałem w wyścigu.

Młynki

Pierwszym przystankiem były Młynki, w ten babioletni poranek puste w porównaniu z tym, jak wyglądały, kiedy byliśmy tam kilka dni wcześniej z Wojtkiem. Ale ta cisza i spokój tylko dodawały im uroku.

W sumie jeszcze przed Młynkami rzuciłem okiem na staw w lesie nieco wyżej i bliżej starej leśniczówki. Też dosyć zarósł w porównaniu z tym, jak go zapamiętałem z czasów szkolnych (a nie jestem pewien, czy byłem tam jako dorosły).


Na Borowo

Z Młynków pojechałem przez Nowiny w kierunku na Borowo. Po drodze spotkałem kolejny numerowany szlaban, zauważając przy okazji, że numer ze szlabanu powtórzony jest na drzewie obok - wcześniej nie zwróciłem na to uwagi.

Kawałek dalej zrywka drewna omal nie zmieniła mojej trasy, ale bardzo miła pani leśnicza przeprowadziła mnie obok auta ładującego pocięte pnie na przyczepę.

Minąłem też małe Borowo Oczko, którego zdjęcie pojawiło się jako zagadka na fanpage'u. Nad samo Borowo nie zjeżdżałem, tylko pojechałem dalej czerwonym szlakiem Wejherowskim w kierunku Pełcznicy. Z daleka jednak widziałem kilka namiotów na polu biwakowym. Nie dziwiło mnie to bardzo, bo pogoda nadal była ładna, choć noce były już dużo chłodniejsze, niż jeszcze w poprzedzający tę wycieczkę weekend z naszym noclegiem nad tym jeziorem.


Rezerwat przyrody Pełcznica

Rezerwat przyrody Pełcznica składa się z jezior Pałsznik, Wygoda i Krypko. Pierwsze dwa to tzw. jeziora lobeliowe, stosunkowo rzadkie w Polsce, a ich ekosystem jest charakterystyczny dla jezior pierwotnych powstałych po ustąpieniu lodowca. Ich nazwa pochodzi od lobelii jeziornej, typowej dla takiego ekosystemu rośliny wodnej, znajdującej na liście roślin zagrożonych w Polsce wyginięciem. Jeszcze rzadszy jest poryblin jeziorny, mający tutaj - zgodnie z tablicą informacyjną rezerwatu - ostatnie trwałe stanowisko w Polsce.

Rezerwat obejmuje też łąki, lasy i w szczególności torfowiska otaczające jeziora. Ma on charakter przede wszystkim florystyczny i wraz z fragmentem lasu poza obszarem rezerwatu ujęty jest w programie Natura 2000.

Przed utworzeniem w 1999r. rezerwatu nad Wygodą była leśna osada, w której miejscu jest teraz łąka. Posadzono tam też młode drzewa, być może owocowe, albo podobnie jak przy szosie z Wejherowa na Gniewowo kwitnące, dla podtrzymania populacji dzikich owadów zapylających. Nie jest to zresztą jedyny taki przypadek - takie małe osady były też na Młynkach (gdzie jeszcze kilka lat temu można było zobaczyć pozostałości) i nad Borowem.

Wygoda była traktowana też jako kąpielisko - sam tam co prawda nie jeździłem, ale już np. mój starszy brat czy koledzy z gimnazjum już tak.


Pomniki przyrody...?

Na południowym brzegu Wygody chciałem znaleźć dwa pomnikowe głazy, w tym jeden o nazwie Smutny. Niestety, jako mapy papierowe miałem tylko dwie wersje turystycznej mapy Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego w skali 1:25000, które już nieraz miałem przeklęte za brak dokładności nie tylko w kwestii lokalizacji pomników przyrody, a mapy, które miałem w telefonie albo nie miały tych głazów w bazie, albo brakowało im dokładności, albo potrzebowały aktywnego połączenia z internetem (a zasięg miałem tam razczej słaby). Nawet aplikacja Nadleśnictwa Gdańsk niewiele pomogła, ale o niej i tak mam niezbyt wysoką opinię - może zresztą kiedyś dokończę tekst na jej temat rozpoczęty trzy czy cztery lata temu. Inna kwestia to fakt, że jechałem na krótkich spodenkach i jakoś nie miałem zbytnio chęci zostawiać roweru i pchać się w chaszcze. Pojechałem dalej, mijając jeszcze jezioro Rębówko.


Góra Wczesna

To był jeden z głównych celów tej wyprawy. Pierwszy raz na to miejsce natrafiłem podczas trasy Przygodowej na Manewrach SKPT w 2018r. Kiedy wtedy wraz z Tomkiem zobaczyłem, że "góra to dół" położony prawie dwadzieścia metrów poniżej poziomu drogi (na czarno-białej mapie w ciemnościach nocy nie było to łatwe do zauważenia), to nie mogłem powstrzymać śmiechu. Co prawda ten śmiech trochę zamarł, kiedy zadanie z tego punktu kazało nam wspiąć się po jeden z pirackich talarów na leżącą po sąsiedzku górkę ze szczytem ponad 50 metrów powyżej dna Wczesnej, ale to już zupełnie inna historia. Dla ilustracji poniżej fragment mapy z tej trasy.

Zresztą tym razem nie zszedłem na dno - po pierwsze podobnie jak przy poprzednim punkcie z powodu bardziej wyrośniętych iglastych zarośli, niż to pamiętałem, a po drugie w takie dziury fajnie się schodzi, ale wyjście już może być wysiłkiem. Poza tym zostawiłem rower przy drodze.

Pisząc tę relację jeszcze z ciekawości spojrzałem na dostępne mapy i muszę powiedzieć, że teren wokół Góry Wczesnej wygląda w skanie lidarowym dużo ciekawiej, niż na zwykłej mapie warstwicowej - co chyba nie jest niezwykłe, biorąc pod uwagę moje wcześniejsze doświadczenia z grodziskiem w Pieleszewie czy przy opracowaniu map na marsz w Białej. Ale to tylko potwierdza, że teren wokół Wczesnej bardziej nadaje się na piesze wyprawy, niż rowerowe.


Polana Lesocka

Z "Góry" Wczesnej skierowałem się z grubsza na północ, ale skręcałem dość losowo. Z lasu wyjechałem w Nowym Dworze Wejherowskim i wbrew wcześniejszym luźnym planom nie pojechałem przez Wyspowo, a przez północne obrzeża Nowego Dworu, i potem przez Reszki i Zbychowo do Gniewowa. Obszar tych miejscowości położonych pośrodku Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego wraz z Bieszkowicami czasem nazywa się "Polaną Lesocką", co jednak nie jest chyba częstym zwyczajem. Nazwa ta ma ponoć pewien związek z Lesokami, czyli odłamem Kaszubów zamieszkujących lokalne puszcze, choć nie wiem, ile w tym prawdy.

Kiedy kilka lat temu pierwszy raz jechałem przez Pińskie (osada między Nowym Dworem a Reszkami), widok pól i domów z linią lasów na horyzoncie bardzo mnie zachwycił. Teraz wrażenie już nie było to samo. Z kolei przed Reszkami minąłem odwiedzaną już kiedyś Górę Fuks - ale tym razem już bez wspinaczki i zdobywania keszy.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz