20 października 2022

Wyrypa - Szlak Trójmiejski z Bąbelkami (1): Wrzeszcz - Gołębiewo

W czerwcu wziąłem udział w organizowanym przez Pawła Ćwidaka InO Pagórki. Pisałem o tym na początku lata i wspominałem pod koniec tamtej relacji, że zaskoczyły mnie oznaczenia żółtego szlaku Trójmiejskiego w nowym dla mnie terenie. Okazało się wtedy, że pamięć spłatała mi figla i rzeczony żółty szlak przechodziłem na raty, we fragmentach i jak się okazało, na niektóre odcinki nie dotarłem. Stało się to impulsem do nadrobienia tej zaległości, a najlepszą do tego okazją okazał się doroczny październikowy rajd Wyrypa, organizowany przez KTP Bąbelki.

Nie do końca jednak sprzyjało mi szczęście. Nie spakowałem wszystkiego, co chciałem, ale w sumie to w niczym nie zaszkodziło: tempo było takie, że na korzystanie z lornetki i tak nie było czasu, a bez noża do kiełbasek jakoś sobie na ognisku poradziłem. Już idąc na pociąg czułem za to, że będę żałował decyzji o założeniu butów trekkingowych zamiast lżejszych i wygodniejszych, ale powoli rozklejających się adidasów. Na koniec okazało się, że SKM, której odjazd zakodowałem sobie na 5.26, w rzeczywistości zgodnie z rozkładem odjechała o 5.21, niecałą minutę przed moim dotarciem na peron.

Oznaczało to, że nie dotrę do Gdańska przed startem marszu (czyli 7.00) i musiałem rozważyć, co dalej. Po namyśle zrezygnowałem z opcji startu z Gdyni - był później i miałem do niego dużo czasu, ale niestety również później się kończył. Pozostało tylko wyliczyć z grubsza miejsce, gdzie najwygodniej i najłatwiej dogonić Wyrypę. Ostatecznie pojechałem autobusem z Wrzeszcza na ulicę Sobieskiego (do Królewskiej Doliny), wychodząc ekipie trochę naprzeciw w okolicy zbiornika wody Stary Sobieski i szpitala Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego.

Jak już mówiłem, dalej poszło już bardzo szybko...


Gdańsk Główny, Aniołki, Wrzeszcz

Odcinek, na który nie zdążyłem. Poniżej zdjęcia z wędrówki z 2015r., przede wszystkim z Góry Gradowej, ale jest też chyba coś z Wroniej Górki i Suchanina.


Wrzeszcz - Park Królewskiej Doliny i Jaśkowa Dolina

Tutaj było trochę wspinania się i schodzenia, a także kilka punktów widokowych, choć widok z nich był raczej "okienkowy". Poza tym m. in. pomnik Gutenberga, Teatr Leśny czy Diabelski Mostek.


Morena - Strzyska Góra

Teren rywalizacji z czerwcowych Pagórków, czyli fragment szlaku, który dał impuls do przejścia reszty.


Brętowo


Rezerwat Dolina Strzyży

Tutaj szlak Trójmiejski zaczyna się krzyżować z innymi. Idąc tędy, przypominałem sobie urok tego lasu w pokrywie śniegu przed kilku lat, kiedy szedłem fragmentami różnych szlaków z Szadółek na Wzgórze św. Maksymiliana.


Matemblewo - Sanktuarium

Pierwsza dłuższa, kilkunastominutowa przerwa.


Lasy Oliwskie i Wzniesienie Marii

Od Matemblewa szlak prowadził na Złotą Karczmę, a potem Lasami Oliwskimi koło Owczarni i Osowej. Tu też było trochę podejść i zejść (z drogą z Matemblewa na Złotą Karczmę na czele), jednak chyba nie dawały się aż tak we znaki, jak we Wrzeszczu.

Na sporym odcinku towarzyszyły nam pomarańczowe tasiemki i niebieskie znaki czekające na zebranie po odbywającym się dzień wcześniej wyścigu rowerowym Garmin MTB. Trudno oprzeć się podziwowi dla ludzi, którzy podjeżdżali niektórymi ścieżkami wzdłuż szlaku.

Wycieczka już wcześniej była rozciągnięta, ale na tym odcinku było to jeszcze bardziej widoczne. Może brak czasu na robienie zdjęć brał się z tego, że przeważnie towarzyszyłem dziewczynom, które były w "grupie ucieczkowej"?

Następna, już nieco krótsza, przerwa była na Wzniesieniu Marii, gdzie znów wszyscy uczestnicy Wyrypy zebrali się na chwilę razem.


Gołębiewo

Ze Wzniesienia Marii do Gołębiewa, które miało być półmetkiem, wydawało się być niedaleko, choć w rzeczywistości wciąż było to jeszcze kilka kilometrów. Trochę już zaczynały mi tu dokuczać obtarcia na stopach i czułem, że mogę skończyć z pęchęrzami. Mimo to jeszcze trzymałem jako takie tempo, choć przechodziła mi przez głowę myśl, czy po ognisku nie zejść z Gołębiewa do Sopotu, oszczędzając przy tym sporo wysiłku.

Podobnie jak wcześniej, tu również sprawdzaliśmy pozostałą do przejścia odległość na tabliczkach drogowskazowych.

Docierając do Gołębiewa spora część z nas była już zmęczona i najdłuższa na trasie przerwa była dosyć mile przez nas widziana. Jak się dowiedziałem, zazwyczaj parking z Głazem Bąbelków nie jest mocno oblegany w porze Wyrypy i jest wolne palenisko, tym razem jednak trzeba było z kiełbaskami dołączać do ognisk, które już się paliły, bo obłożenie obu parkingów było dosyć wysokie.

Przy Głazie uczestnicy Wyrypy z obu grup długodystansowych (Gdańsk-Gdynia i Gdynia-Gdańsk) oraz towarzyszącej Wyrypy rowerowej i Mini-Wyrypy zrobili sobie wspólne zdjęcie. Ja się tam nie pchałem, bo jeszcze piekłem kiełbaski, poza tym nie jestem fanem pozowania do fotografii.


C.D.N.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz