21 grudnia 2014

Widoki ze wzgórz między Śmiechowem a Gniewowem

Dzisiaj mniej o drogach, a więcej o bezdrożach, a konkretnie o szczytach wzgórz (geografowie uściśliliby, że chodzi o grzędy typowe dla moren polodowcowych). Będzie też więcej zdjęć, bo ze wzgórz roztaczają się całkiem przyjemne widoki na Wejherowo i nie tylko. Większość zdjęć zrobiłem niedawno, w grudniu, ale dla porównania pojawią się też zdjęcia nieco starsze. Zapraszam do przeglądania!

14 grudnia 2014

Drogi i bezdroża Mikołajkowego Kompasu

Numer startowy z nazwą drużyny
Mój udział w Mikołajkowym Kompasie niemal do ostatniej chwili stał pod znakiem zapytania. Powody były dwa: po pierwsze była możliwość, że będę musiał być w tym dniu w pracy, po drugie przez cały tydzień walczyłem z przeziębieniem. Ostatecznie firma poradziła sobie beze mnie jeden dzień, a mi udało się w miarę wykurować. Coś mi jednak mówi, że ten start i tak w przyszłym tygodniu odchoruję.
Pogoda była ładna, chmur nie było dużo. Bazą rajdu był Kolibki Adventure Park, gdzie na co dzień można pojeździć konno lub quadem, powspinać się w parku linowym czy skorzystać z innych ekstremalnych atrakcji, jak paintball. Na tym tle marsz na orientację wydaje się prawie spacerkiem, choć też wymaga trochę ruchu i kondycji. Karty oraz numery startowe wydawano już od godziny jedenastej, chociaż start był dopiero o 12:30, a mapy rozdano kilka minut wcześniej. Co charakterystyczne dla Kompasu, a chyba raczej nietypowe dla większości InO, wszystkie drużyny wyruszały jednocześnie, ze wspólnego startu. Budziło to moje wątpliwości, ponieważ spodziewałem się, że w takiej sytuacji będzie to prawie że wielka wycieczka w takim sensie, że między punktami będą wędrowały wielkie grupy, a ktoś mniej obeznany z mapą będzie mógł po prostu iść za tłumem. Okazało się jednak, że już (albo dopiero) po dwóch punktach zaczął się robić większy rozrzut między uczestnikami, a gdzieś od piątego wędrowałem prawie sam, od czasu do czasu spotykając niektórych uczestników. Kolejną niespodzianką dla mnie był fakt, że na jednej kartce umieszczono wszystkie trzy mapy dla trzech tras.
Zresztą skoro o tym mowa, to trzeba wspomnieć, że na Mikołajkowym Kompasie zorganizowano trzy trasy: Niebieską (Smerfową), Zieloną i Czarną. Pierwsza, licząca 7,5km, przeznaczona była dla najmłodszych lub najmniej doświadczonych uczestników. Można powiedzieć, że była bardziej rodzinna. Zielona i Czarna miały po 15km, różniły się przede wszystkim poziomem trudności i liczbą punktów kontrolnych (Z - 16, Cz - 20) oraz stowarzyszonych. Tym razem uznałem, że nie będę podchodził do najłatwiejszej trasy jak na Darżlubie, zdecydowałem się więc na opisywaną jako "średnio trudna" trasę Zieloną.

13 grudnia 2014

Drogi i bezdroża Darżluba

Czas już na relację z Nocnych Marszy na Orientację Darżlub 2014, które odbywały się w nocy z szóstego na siódmego grudnia. Pierwszy ich emocjonujący moment był jeszcze przed rozpoczęciem - zgodnie z tradycją marszy organizowanych przez SKPT dopiero w dniu imprezy zostaje podana lokalizacja i tak też było tym razem: o dziesiątej na stronie Darżluba ukazała się informacja, że bazą jest ZSO nr 2 w Kartuzach, a oficjalne otwarcie imprezy jest zaplanowane na 17:15. Ja dojechałem nieco później, więc na samym otwarciu nie byłem, ale mogłem obserwować startujące od 17:30 drużyny.

07 grudnia 2014

Pierwsze wrażenia po Darżlubie

Przed godziną wróciłem do domu z XXXIX Nocnych Marszy na Orientację "Darżlub", o udziale w których pisałem w poprzednim poście. Czas więc opisać pierwsze wrażenia. Pełniejsza relacja pojawi się - o ile się wyrobię - w tym tygodniu, a jeśli nie, to w następnym, razem z relacją z Kompasu.
Startując w Darżlubie miałem trzy cele: po pierwsze, znaleźć i oznaczyć w miarę możliwości wszystkie punkty kontrolne; po drugie, zmieścić się w czasie; i po trzecie, nie być ostatnim w klasyfikacji. Ogólnie źle nie poszło - na pięćdziesiąt dwie sklasyfikowane na mojej trasie MT drużyny, zająłem dwunaste miejsce (ex aequo z siedmioma innymi drużynami), w limicie czasu się zmieściłem bez większych problemów, a jeśli chodzi o punkty kontrolne, to na dziesięć znajdujących się na mapie prawidłowo oznaczyłem osiem, a zamiast dwóch pozostałych spisałem tzw. punkty stowarzyszone, otrzymując za każdy po dwadzieścia pięć punktów karnych. Myślę, że jak na pierwszy start w nocnym MnO, jest to całkiem dobry wynik, zwłaszcza że na tej trasie tylko dwie drużyny przeszły bezbłędnie.
Organizacja moim skromnym zdaniem początkującego była całkiem niezła. Baza była w szkole w Kartuzach, a na trasie można było zatrzymać się przy ognisku na kiełbaskę. Warunki pogodowe też generalnie sprzyjały - nie padało, jeśli nie liczyć przelotnej mżawki w pewnym momencie, nawet zalegająca mgła nie przeszkadzała jakoś wybitnie, widoczność cały czas była w granicach kilkudziesięciu metrów.
Ciekawy był przekrój wiekowy uczestników - o ile spodziewałem się z jednej strony weteranów, z drugiej zuchów z opiekunami, to kilkulatkowie byli jednak dla mnie zaskoczeniem, zwłaszcza że przynajmniej niektórych rodzice wyposażyli w sprzęt (zwłaszcza odzież) zdecydowanie bardziej profesjonalny od np. mojego. Nawet nie wiedziałem, że produkują odzież termiczną w takich małych rozmiarach. Co do samej odzieży, to chyba na przyszłość też będę musiał zainwestować, zwłaszcza w skarpety sportowe, bo nabawiłem się odcisków, a moich butów raczej bym o to nie obwiniał.
Oprócz tego mam jeszcze jeden wniosek - chyba lepiej by mi się szło w drużynie, więc jeśli ktoś jest chętny to zapraszam. Na marsz Z kompasem w przyszłą sobotę ciągle jeszcze są miejsca. Startuję pod nazwą drużyny taką jak tytuł bloga, na średnio trudnej trasie zielonej (w teorii 15 km).