08 lutego 2018

Pętla szlakami rowerowymi Nordy (1): Wejherowo - Swarzewo

W połowie września udało mi się pojechać na dłuższą trasę rowerową. Cel zaproponował mój młodszy brat, który chciał przejechać ścieżką rowerową zbudowaną na dawnej linii kolejowej ze Swarzewa do Krokowy. Od propozycji do realizacji minęło trochę czasu - jakoś nie udawało nam się zgrać, zwłaszcza u mnie weekendy były dość nabite planami, ale w końcu trafił się nam i termin, i pogoda: w przyjemny sobotni poranek szesnastego września wyjechaliśmy z Wejherowa.
Minąwszy Wzgórze Ojca Grzegorza i Kąpino Dolne wjechaliśmy w Puszczę Darżlubską i ruszyliśmy w stronę Pucka. Karol prowadził drogami, które częściowo znałem, a częściowo były dla mnie nowe. Trasę dobierał tak, aby podjazdy (nieuniknione między Wejherowem a Puckiem) nie były zbytnio strome i przeszkadzały nam przesadnie w jeździe. Kawałek za Suchym Stawem skręciliśmy w lewo, przekroczyliśmy Gizdepkę i omijając Rekowo, dotarliśmy do Sławutowa. Ten odcinek był dla mnie nowy i całkiem mi się podobał - był całkiem uroczy i pojawiło się na nim kilka ciekawych obiektów. Pewnie jeszcze będę tam jeździł i wtedy opiszę go dokładniej.


Przez Sławutowo i Brudzewo do Połczyna przejechaliśmy bocznymi uliczkami i polnymi drogami. Otwarty teren sprzyjał dalszym widokom, choć nie wszędzie. Dalej chcieliśmy jechać do Pucka przez Celbówko kierując się oznaczeniami czarnego szlaku Grot Mechowskich. Zazwyczaj podchodzę nieufnie do pomysłu jazdy rowerem na nieznanym odcinku pieszego szlaku turystycznego - z doświadczenia wiem, że zdarzają się na nich odcinki, gdzie jazda rowerem jest utrudniona lub nawet niemożliwa. Podobnie było tym razem - uliczka z płyt yomb przeszła w ścieżkę, ta w miedzę, a ta po kilkudziesięciu metrach stała się dosyć niewyraźna. Dało się jechać, jednak nie było to zbyt wygodne. Przynajmniej na moim trekkingu nie było to ciekawe, bo Karola góral radził sobie lepiej (a może po prostu mój brat jest bardziej przyzwyczajony do takich odcinków - ja wybieram wygodniejsze, kiedy tylko mogę).



Po tym doświadczeniu postanowiliśmy sobie odpuścić dalszy ciąg czarnego szlaku wraz z Celbówkiem i skręciliśmy na północ, by pojechać granicą Pucka z miejscowością Połczyno Bis. Potem minęliśmy restaurację McDonald's i małe centrum handlowe, gdzie w Żabce zrobiliśmy małe zapasy na dalszą drogę. Ponieważ staraliśmy się unikać ruchliwej drogi wojewódzkiej, następny odcinek prowadził nas przez Puckie Błota. O moich nieprzyjemnych doświadczeniach z tym terenem i o różnicach między nim a Mościmi Błotami wspominałem przy okazji III Rajdu w Leśniewie, tym razem jednak nie było tak źle. Co prawda droga, którą jechaliśmy, była w sporej części zarośnięta wysoką trawą, w której kryły się spore kałuże, ale zasadniczo przy odrobinie uporu dało się przejechać bez zawracania, zwłaszcza że prowadziły nas też oznaczenia żółtego szlaku Swarzewskiego, znowu pomyślanego dla pieszych, a niekoniecznie dla rowerów, choć były tam również fragmenty wygodniejsze dla nas: przede wszystkim blisko zjazdu i wyjazdu na szosę oraz okolice mostków na Płutnicy i na jednym z zasilających ją kanałów. Przy tym pierwszym spotkaliśmy zresztą parę łabędzi.



Łuk przez Puckie Błota spowodował, że ominęliśmy Kaczy Winkiel, czyli parking z infrastrukturą wypoczynkową oraz niezłym widokiem na Puck, położony w miejscu, gdzie droga wojewódzka przebiega zaledwie kilka-kilkanaście metrów od brzegu zatoki. Ale z miejsca, gdzie dotarliśmy do tej drogi, też widzieliśmy to należące do naszych najstarszych portów miasto (a zdjęcia z właściwego Kaczego Winkla można zobaczyć we wspomnianej relacji z Leśniewa). Potem przez Gnieżdżewo dotarliśmy do początku ścieżki rowerowej przy stacji PKP Swarzewo. Tam na małym parkingu rowerowym przy tablicy obrazującej trasę zrobiliśmy sobie kolejną przerwę na rozprostowanie kości i mały posiłek.



















Brak komentarzy :

Prześlij komentarz