No dobra, minęły już ponad dwa tygodnie od czasu postanowienia zmian w stylu życia celem poprawy ogólnego stanu zdrowi, czas więc na jakieś pierwsze podsumowanie. Nie pisałem o tym w poprzednim poście, ale w zamyśle miałem raporty tygodniowe. Jak widać, ten zamysł póki co nie został zrealizowany. Ale do konkretów:
Dieta i używki
Tutaj trudno mówić o poprawie, bo z wymienionch dwa tygodnie temu zamierzeń w jakimś stopniu udało się wykonać jedno: urozmaicenie warzyw i owoców. Do śniadania do pracy zacząłem dodawać sobie surową marchew, wróćiłem do sałaty, trochę urozmaiciłem owoce.
Reszta, czyli ograniczenie słodyczy i nabiału, MŻ czy regularniejsze posiłki - bez większych zmian, chociaż zdarzają się lepsze dni. Bywa, że zjem mniej i po chwili czuję sytość, bywa, że jestem w stanie wytrzymać dzień bez batonika, ale to ciągle daleka droga. Pewną nadzieję daje to, że w pracy zabrali nam automat z jedzeniem z hali. Pytanie, czy na długo, czy na chwilę.
Kawa czasem jest z mlekiem, a czasem czarna - ale zawsze bez cukru. Z alkoholem różnie, ale w sumie przez te dwa tygodnie nie piłem dużo - wczoraj jedno piwo i w zeszłym tygodniu odrobinę nalewki "na spróbowanie", kiedy przelewałem ją ze słoika do butelek.
Ciśnienie i waga
Do pomiarów ciśnienia postanowiłem dodać jeszcze ważenie się. Wcześniej tego nie planowałem, choć na jakimś etapie i tak musiałoby się to pojawić.Ale po prostu nie miałem do tej pory wagi w domu. A teraz kupiłem są jedną za punkty z programu vitay, które się zbliżały do przedawnienia. Odebrałem ją z automatu paczkowego i rozpakowałem z paczki, ale jeszcze nie wyjąłem z właściwego opakowania. ponoć mierzy procent tkanki tłuszczowej i inne cuda - zobaczymy.
Z pomiarem ciśnienia nieco lepiej, mierzę je prawie regularnie, przynajmniej przed drugą zmianą. Niestety widać, że jest nieco podwyższone: są dni, kiedy jest mniej więcej w normie, ale są i takie, kiedy ciśnienie skurczowe sięga 140, a nawet 150 mmHg. Oczywiście wpływ na to ma pora dnia, czynności przed pomiarem i pewnie milion innych czynników, w tym emocjonalnych, dlatego tu też będę musiał popracować nad regularnością i najlepiej porannym pomiarem. Tylko trudno o porany pomiar ciśnienia, kiedy się wstaje do pracy przed piątą rano...
Treningi
To chyba na razie najsłabszy punkt. Ani basenu, ani siłowni, ani spacerów (no, jeden...), ani biegów, a ćwiczenia rehabilitacyjne na kolana tylko raz. Dużo do poprawy, zwłaszcza że syna bardziej pilnuję przy jego ćwiczeniach na wady postawy.
Telefon i sen
Jeśli chodzi o telefon, to chyba jest odrobinę lepiej. Odinstalowałem większość gier chociaż sporo czasu jeszcze spędzam na Youtube i na stronach internetowych. Ale chyba idzie powoli ku dobremu.
Śpię też chyab nieco więcej, choć niekoniecznie lepiej, a z pewnością nadal nie całkiem regularnie. Ale tu też jest mała poprawa. Zobaczymy, jak będzie dalej.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz