31 grudnia 2022

Podsumowanie 2022 i plany 2023

Kończący się rok był dla mnie i moich startów w InO - a także dla bloga - może nie przełomem, ale na pewno okresem postępu. Wystartowałem w prawie wszystkich marszach liczonych w Pucharze KInO (zajmując w niektórych na tyle wysokie pozycje, że w klasyfikacji końcowej byłem czwarty), a także w kilku innych. Było też kilka prywatnych, rodzinnych czy grupowych wędrówek. Dzięki relacjom z tych wypraw (a także dzięki zorganizowanemu w maju mojemu pierwszemu własnemu InO) opublikowałem więcej wpisów niż w każdym dotychczasowym roku poza 2015. Zrobię więc mały wyjątek od podjętej kiedyś decyzji, by nie pisać podsumowań i planów...

Blog i strona na facebooku

Blog powstał w 2014r. i choć z początku nie powstało jakoś bardzo wiele wpisów, to w 2015 i na początku 2016r. przeżywał prawdziwy rozkwit - po tym, jak odkryłem imprezy na orientację, stały się one podstawowym tematem większości postów, zostawiając daleko w tyle pierwotne zamysły o zwykłych wędrówkach. Później zaczęło brakować czasu tak na wędrówki, jak i na pisanie - były rzeczy ważniejsze. W efekcie przez pierwsze dwa lata istnienia strony opublikowałem więcej, niż przez następne pięć i pół. Bywało, że na stronie pojawiały się tylko trzy wpisy na rok...

Tym razem jednak właściwie od początku roku pisałem z dużo większą systematycznością. Większość z dwudziestu pięciu postów (nie licząc niniejszego) z kończącego się roku to relacje z marszów, w których startowałem (w tym zaległe), ale swój duży udział miały też relacje i fotorelacje z kilku prywatnych wycieczek i spacerów, samotnych czy z Wojtkiem. Nie można też zapomnieć o MnO Biała, który zdominował stronę w maju. Krótko mówiąc, działo się wiele, to i wiele było do  opisania... a i czas, i chęci na pisanie też były (choć oczywiście nie zawsze...)

Sporo też działo się na fanpage'u na Facebooku, choć trudno to nazwać rozwojem. Kilka polubień przybyło, wrzucałem zdjęcia, linki do relacji. W okresach pustki na blogu to fanpage podtrzymywał moją obecność w internecie. Można powiedzieć, że stabilnie. Jednak o ile nad stroną będę jeszcze dalej pracował (nadal jest kilka starych postów, które będę chciał dokończyć pomiędzy bieżącymi relacjami, poza tym chciałbym w końcu rozbudować podstrony), to do facebooka nie mam tyle cierpliwości. Jego obsługa - przynajmniej z punktu widzenia administratora fanpage'a - jest antyintuicyjna i raczej niezbyt wygodna, w dodatku kiedy już człowiek przyzwyczai się do jakiegoś rozwiązania, to zostaje ono zmienione... Więc strona na FB pewnie zostanie i pewnie nadal będą tam krótkie wrzutki w stylu zdjęć w tle, ważniejszych informacji, wydarzeń czy skróconych relacji, których nie będę rozszerzał do wersji blogowej, ale nie widzę siebie w roli króla mediów społecznościowych.

Przyznam jednak, że czasem zastanawiam się nad rozszerzeniem obecności w internecie - może kanał z krótkimi filmikami na Youtube, może konto na IG, a może (tak, postała mi w głowie taka myśl, choć mieszane uczucia to delikatnie powiedziane...) profil na TikToku?


Wędrówki

To, co było pierwotną ideą bloga, nadal jest tu obecne, choć - jak wspomniałem - w ograniczonym zakresie. W tym roku też nie było tego bardzo dużo. Pierwszą połowę roku (nie licząc rekonwalescencji po marcowej operacji przepukliny) zdominowały wyprawy do lasów koło Białej, żeby poznać dobrze teren mojego pierwszego InO. W wakacje nie było okazji do prawdziwego urlopu, więc też było tylko kilka wyjazdów nad morze, nad jeziora, czy po okolicach Trójmiasta. Na blogu opisałem kilka takich wycieczek z moim małym Jeżykiem, czyli Wojtkiem (m. in. do Pucka czy na Kępę Redłowską) czy swoich samotnych, w tym rowerowych (np. Góra Wczesna). Nieco więcej pojawiało się na FB, gdzie nieraz wrzucałem zdjęcie z jakiejś małej wycieczki czy spaceru, a także z pierwszych dłuższych wyjazdów rowerowych Wojtka. Jesienią znów było wiele startów w marszach, więc i na wycieczki mało czasu, ale mogę tu dopisać udział w organizowanej przez KTP "Bąbelki" Wyrypie, czyli przejściu liczącego 49km długości żółtego szlaku PTTK Trójmiejskiego - to był mój najdłuższy marsz od lat, zwłaszcza że odchodziłem od takich wielokilometrowych wypraw, ale raz na jakiś czas warto czegoś takiego spróbować.

W tym temacie póki co nie robię konkretnych planów na przyszły rok. Pewne pomysły są, ale daleki jestem od szumnych deklaracji. Zobaczy się z czasem.


Puchar KInO i inne marsze na orientację

Jestem zadowolony z liczby tegorocznych startów. Było kilka poza Pucharem (Do Źródełka czy Darżlub), ale to Puchar Pomorza Gdańskiego w Krótkodystanosowych Imprezach na Orientację okazał się w tym roku najistotniejszy. W czasie pandemii odbywało się zauważalnie mniej InO. W 2020r. wiele imprez odwołano - z tych, które liczyły się do Pucharu, odbyło się pięć, a do klasyfikacji liczono trzy. Miałem wtedy dwa pierwsze miejsca i jedno ósme w kategorii TU, co w końcowej klasyfikacji dało mi czternastą pozycję. W 2021r. imprez mogła być podobna liczba, ale klasyfikacji nie prowadzono, więc rok 2022 miał być pewnego rodzaju odświeżeniem.

I faktycznie do Pucharu zgłoszono czternaście InO. Z tego jedna się nie odbyła, jedną organizowałem, w organizacji dwóch pomagałem Darkowi. Z tych, które się odbyły tylko jeden termin w tym roku mi nie pasował, w sumie więc pucharowych startów miałem dziewięć.

Początki nie były rewelacyjne. Sezon otwierał Darka MnO Kaszub, więc siłą rzeczy w nim nie mogliśmy startować. W Śniegołaziku zajęliśmy z Gosią dwudzieste miejsce w TZ. W Śnieżynce pierwsze (tym razem oprócz Gosi był też Wojtek), ale w TP, więc punktowo warte niewiele więcej od poprzedniego. W dodatku obie te imprezy były przesunięte z powodu zimowych wichur. Dopiero wspólny start z Darkiem na wiosennym Włóczykiju w TZ w "moim" lesie pod Śmiechowem przyniósł odrobinę nieoczekiwany sukces w postaci trzeciego miejsca. Potem było MnO Biała, gdzie byłem budowniczym, i Skrzyneczka, której termin mi nie pasował, więc kolejne starty miałem w drugiej połowie czerwca. Były to Moczary w Borach Tucholskich - kolejne TZ z Darkiem i kolejny sukces - tym razem drugie miejsce. Potem jeszcze Pagórki w Gdańsku - ze względu na start indywidualny nadal opłacalne punktowe mimo nieco słabszego wyniku. Tym sposobem przed wakacyjną przerwą miałem stabilną pozycję w pierwszej dziesiątce.

Jesienią pucharowe InO były bardziej skupione w czasie. Pod koniec października wystartowałem z Mikołajem w Chaszczach, zajmując drugie miejsce w TU (nie było tam tezetki). Trochę to poprawiło mój wynik, ale nieznacznie. Na początku listopada znowu startowałem z Gosią w TZ, w DomInO. Poszło nam całkiem dobrze, choć bez konktaktu z czołówką. Do Pucharu to jednak nic mi nie dało - liczą się cztery najlepsze wyniki punktowe, a za DomInO dostałem punkt mniej, niż za Chaszcze, jak do tej pory mój czwarty najniżej punktowany start.

Wtedy zaczęło się robić ciekawie. Na jesiennym Włóczykiju zajęliśmy z Darkiem drugie miejsce. Darek też wtedy sporo podskoczył, a ja na chwilę wylądowałem nawet na trzecim miejscu w klasyfikacji...! W nocy przed przedostatnią imprezą sezonu zamiast spokojnie wyspać się do pracy przeliczałem punktacje i możliwe rezultaty dwóch kończących rok InO, żeby wiedzieć, kto ma jakie szanse, żeby mnie wyprzedzić, i jakie miejsce musi zająć, żeby tego dokonać - bo wiadomym było, że pierwsze dwa miejsca (Paweł Ćwidak i Marek Wrona) są na tym etapie nie do doścignięcia. Tą przedostatnią imprezą było CieMnO, gdzie zajęliśmy z Darkiem szóste miejsce. Mnie to nic nie dawało, ale Darek dzięki temu przebił sto punktów w generalce. Za to po publikacji wyników zaktualizowałem i skróciłem swoją listę potencjalnych rywali do czterech osób - Marcina Sontowskiego, Jędrzeja Wasilewskiego, Krzysztofa Nowaka i Piotra Woldricha. U Darka na Kaszubie będąc współorganizatorem mogłem tylko śledzić rywalizację z boku, ale robiłęm to z uwagą (choć starałem się zachować spokój zgodnie z filozofią, by nie stresować się czymś, na co nie ma się wpływu). Koniec końców wyprzedził mnie tylko Jędrzej, który na Kaszubie zajął drugie miejsce. Różnice w rankingu nie były jednak duże: między trzecim a siódmym miejscem było tylko trzy i pół punkta różnicy, nic więc dziwnego, że walka trwała do samego końca. Trochę mi żal tego spadku z podium, ale czwarte miejsce to i tak dobry wynik - na początku roku miałem tylko zamiar wejść do dziesiątki.

Jeśli chodzi o nowy rok, to podchodzę bez specjalnego napinania się. Nie nastawiam się na obronę miejsca czy szaloną walkę o podium. W planie podobnie jak teraz mam pierwszą dziesiątkę. Przy wspólnych startach z Darkach i wspólnym nabieraniu doświadczenia, przy odpowiedniej koncentracji i odrobinie szczęścia mamy szanse dobrze powalczyć, ale jak pokazują dotychczasowe doświadczenia, luz z tyłu głowy też jest ważny.

Ostatecznego kalendarza jeszcze nie ma, ale do KInO zgłoszono już kilkanaście imprez, będzie więc sporo możliwości do punktowania. Na pewno będę chciał też brać udział z Wojtkiem w jakimś marszu - póki co, lubi to i myślę, że warto to rozwijać, oczywiście obok innych pasji.


MnO Biała

Na koniec jeszcze MnO Biała, czyli w końcu moja własna InO. Myślę, że mimo stosunkowo niedużej liczby uczestników, była to impreza udana. Były oczywiście uwagi, który przyjąłem i wezmę w przyszłości pod uwagę, jednak większość zawodników była zadowolona. Baza była świetna, teren był dobry (choć górzysty), ognisko też oczywiście pomogło. Trasy i mapy też były udane. Cieszę się, że przyjął się motyw postaci komiksowych.

Na przyszły rok zgłosiłem dwie imprezy - w maju i na jesień. Majową planuję w lasach na zachód od Redy, więc znowu teren górzysty. Tym razem chyba jednak bez ogniska, ale za to oprócz tras TP i TU mam zamiar stworzyć też TZ, a motywy wszystkich będą związane z polską serią komiksową. W jesiennej edycji też planuję trzy główne trasy, a może i coś jeszcze. Prawdopodobnie rejon zmagań będzie bardziej płaski, a mapy inspirowane znów komiksem zagranicznym. Liczę, że obie edycje przyciągną uczestników z ubiegłego roku, być może też więcej stałych bywalców InO z Trójmiasta. Miło byłoby też zachęcić nowych adeptów z okolic Wejherowa.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz