08 września 2022

Wakacyjne wycieczki (2): Kępa Redłowska

Następnego dnia po wycieczce do Pucka pojechaliśmy z Wojtkiem do Gdyni. Najpierw do Galerii Handlowej Riviera, do kina Helios na Niezgaszalnych ("Strażak nie biega, strażak chodzi, i to z głową!") i na obiad. A potem poszliśmy na wędrówkę.

Początkowy plan zakładał wizytę na kolibkowskiej wieży widokowej i brzegu Zatoki Gdańskiej w Orłowie, ale nie uwzględniał kina. Kiedy już film stał się początkiem programu wycieczki, zastanawiałem się nad opcją dojazdu autobusem na Wielki Kack i stamtąd przejście przez las, wieżę i kolibkowski park na orłowskie molo. Ostatecznie jednak, ponieważ Jeżykowi spodobał się park linowy w Pucku, uznałem, że zamiast tego możemy dojść do Orłowa plażą u podnóża klifu albo ścieżkami na Kępie Redłowskiej, zahaczając po drodze o park linowy, który kojarzyłem niedaleko południowego końca Bulwaru Nadmorskiego.


Oczywiście po drodze trzeba było jeszcze pobawić się na dostępnych placach zabaw, ze szczególnym uwzględnieniem skweru Sue Ryder. Niestety po dotarciu do parku linowego dowiedzieliśmy się, że za chwilę będzie tam wchodzić zorganizowana grupa i przez około półtorej godziny nie ma możliwości wejścia indywidualnego. Wojtek bardzo się zasmucił i dłuższą chwilę trwało, zanim się uspokoił. Nie bardzo nawet chciał iść "na bunkry", jak to określiłem, i niechętnie reagował na inne propozycje.


Bulwar Nadmorski

Pokręciliśmy się więc trochę po południowym krańcu Bulwaru, zahaczając o kolejne place zabaw i strefy parkuru. W wodzie u stóp schodów niedaleko plaży zobaczyliśmy meduzę. Trochę mnie to zdziwiło, bo nie widziałem meduz chyba od dziecka, kiedy jeździliśmy na plażę w Rewie, chyba że to ja taki niewuważny byłem. Co też w sumie jest możliwe, bo kilka dni po tej wycieczce byliśmy na plaży w Karwieńskich Błotach i meduz tam było zatrzęsienie, choć w większości albo wyrzuconych na brzeg, albo zebranych w wiaderka przez dzieci. Możliwe też, że to po prostu taki rok obfitości dla meduz.


11 Bateria Artylerii Stałej

Potem poszliśmy na plażę i tam uwagę Jeżyka zwróciła tablica z narysowanym działem i mapą. Z miejsca zapytał, "czy możemy pójść zobaczyć armatę", i zdziwił się tym, że mówiąc wcześniej o bunkrach, miałem na myśli właśnie te działa. Poszliśmy więc ścieżką historyczno-krajobrazową prezentującą część pozostałości po 11 Baterii Artylerii Stałej, mieszczącej się na redłowskim klifie. Ścieżka ta ma postać pętli, a jej początkowy fragment biegnie plażą u podnóża klifu, najpierw więc przeszliśmy ten kawałek plaży (o tej porze - około trzeciej po południu - już dosyć zacieniony, osłonięty przed słońcem przez klif), zachodząc nawet kawałek na betonowe umocnienia pod zboczami Kępy, a potem cofnęliśmy się trochę do wylotu wąwozu, którym wspomniana ścieżka prowadzi w górę, pomiędzy umocnienia. Jest to też oficjalne wejście na plażę, oznaczone jako "Gdynia 12".


Bateria powstała po II wojnie światowej, kiedy Polska ze względu na przymusowy sojusz ze Związkiem Radzieckim intensywnie się zbroiła i fortyfikowała. Była to jedna z pierwszych baterii artylerii ustawionych w celu obrony polskiego wybrzeża. Prace nad czterema stanowiskami ogniowymi ukończono w 1948r., a w kolejnych latach baterię uzupełniano o osłaniające je stanowiska karabinów maszynowych oraz transzeje łączące je ze sobą. Zbudowano również schron dla załogi oraz wieżę kierowania ogniem, przy czym dziś są one nadal na terenie wojskowym, niedostępne do zwiedzania (choć wejście do schronu załogi można zobaczyć ze ścieżki przez ogrodzenie). Pozostałe obiekty armia opuściła w 1974r. - klasyczna artyleria stała się przestarzała i niezbyt zdolna do konkurencji z coraz nowocześniejszymi pociskami rakietowymi. Znalazłem też informację, że w południowej części Kępy (my przeszliśmy tylko ścieżkę historyczno-krajobrazową prowadzącą przez mniej więcej jedną czwartą rezerwatu w jego północnym fragmencie) znajduje się też schron dowodzenia, ale zamknięty dla zwiedzających, dostępny dla grup zorganizowanych.

Mimo zasadniczo ogólnej dostępności, stanowiska 11 BAS przetrwały w umiarkownie dobrym stanie, a do tego na początku XXIw. trzy z czterech dział zostały poddane renowacji (stanowisko nr 2 osunęło się z klifu, a w późniejszym czasie zostało usunięte) z inicjatywy lokalnych stowarzyszeń we współpracy z władzami dzielnicy, miasta oraz Marynarki Wojennej. Wytyczono też wspomnianą ścieżkę, w trudniejszych miejscach budując schody i poręcze.

Przyznam też, że w paru miejscach zeszliśmy z wytyczonej ścieżki, mimo że jest to obszar rezerwatu. Trudno powiedzieć, czy było to poza przepisami, bo przeważnie podążaliśmy za mniejszymi, wydeptanymi ścieżynkami. Obejrzeliśmy w ten sposób m. in. ciąg transzei i kopuł CKM nad wąwozem, którym wchodziliśmy na Kępę. Był tam też interesujący punkt obserwacyjny na Zatokę Gdańską, gdzie zresztą też nie byliśmy pierwsi. W innym miejscu przecięliśmy grzbiet wzgórza, ponownie śladem mniejszych umocnień.


Żółty szlak PTTK Kępy Redłowskiej

Obszar Baterii zwiedzałem już kiedyś, dosyć dawno, bo chyba w 2014r, kiedy po złamaniu ręki w pracy jeździłem do Gdyni na fizykoterapię. Dużo się od tego czasu nie zmieniło - barierki są w dobrym stanie (być może je odnawiano), w jednym miejscu zrobiono nowe schody. Być może rosnące drzewa przesłoniły punkt, z którego wtedy obserwowałem zatokę - w każdym razie teraz na niego nie trafiłem. Najbardziej jednak rzuciły mi się w oczy biało-żółto-białe oznaczenia turystycznego szlaku pieszego PTTK, co do których byłem pewien, że ich nie było podczas mojej poprzedniej wizyty. Po sprawdzeniu informacji w domu odkryłem, że faktycznie, istniejący od 2011r. szlak Kępy Redłowskiej, będący w pierwotnym zamyśle trasą dojścia do wieży widokowej w Kolibkach z Wielkiego Kacka i z Orłowa, w 2017r. przeprowadzono przez całą Kępę Redłowską aż do centrum Gdyni. Kolejny - po Trójmiejskim - szlak na liście do zaliczenia, choćby dla obejrzenia większej części Kępy Redłowskiej, ale i dla wieży widokowej (która miała przecież być jednym z pierwotnych celów opisywanej wycieczki..) czy pałacu i parku w Kolibkach.


Polanka Redłowska

Z Kępy zeszliśmy już nie na plażę, a od strony zachodniej - na Polankę Redłowską. Ponoć kiedyś były tu baseny. Obecnie jest to miejsce rekreacyjno-spacerowo-wypoczynkowe, choć chyba bardziej popularne wśród miejszkańców, niż turystów. Niedaleko jest parking, a na samej Polance są miejsca do rozpalania ognisk, a także ławki i stoły, niektóre w dość fantazyjnych kształtach. Spotkaliśmy tu też pojedynczy foodtruck z kawą i lodami.

Na temat Polanki toczą się spory dotyczące jej przyszłości pomiędzy urzędnikami z Gdyni, a mieszkańcami i lokalnymi stowarzyszeniami. Co jakiś czas na regionalnych portalach informacyjnych pojawiają artykuły dotyczące postępów zmian planu zagospodarowania, czy kolejnych konsultacji.

Kawałek poniżej parkingu jest kolejne ciekawe miejsce, na które nigdy wcześniej nie zwróciłem uwagi - rodzaj małej loży czy tarasu z małym stolikiem i ławkami. Tam Wojtek dokończył lody, a ja kawę.


W końcu dotarliśmy z powrotem do parku linowego Góra Harców, gdzie miłe dziewczyny z obsługi tym razem nas wspuściły i przeprowadziły dla Wojtka szybkie szkolenie. Nie żeby zapomniał od poprzedniego dnia, ale raz że pewnie jest obowiązek przejścia szkolenia, a dwa, że sprzęt trochę się różnił od tego w Pucku, zwłaszcza przyrząd do tyrolki. Z dwóch dostępnych tras z uprzężą zdecydowaliśmy się na łątwiejszą (była jeszcze trasa bez uprzęży, zabezpieczona siatkami). Okazała się ona jednak może nie tyle trudniejsza od tej, którą przechodził w puckim parku , co nieco wyżej zawieszona, i właściwie prawie co drugą przeszkodą omijał, schodząc drabinką z platformy i wspinając się na następną - jeszcze trochę przełamywania strachu przed nim. Możliwe zresztą, że ma to po mnie, bo też czasem niepewnie się czuję na większych wysokościach. W ramach jednego biletu przysługiwały mu dwa przejścia, jednak z drugiego ostatecznie skorzystał tylko na tyrolkach. Mimo to i tak na koniec był zadowolony.

W drodze powrotnej do Wejherowa znowu mnie zaskoczył - to chyba kolejny etap jego rozwoju - i nie zasnął w pociągu. A jeszcze nie tak dawno usnąłby bez wątpienia, zwłaszcza po tak bogatym w atrakcje i emocje dniu.


Brak komentarzy :

Prześlij komentarz