Dziś Wojtek miał okazję po raz kolejny wystartować w marszu - czy właściwie tym razem spacerze - na orientację. Tym razem miał miejsce w jego przedszkolu, więc była to dla niego dodatkowa motywacja. Niestety, ja miałem być w pracy, więc musiał moją Najmilejszą przekonać do współudziału. Z różnych przyczyn nie było to łatwe, ale pokonał to wyzwanie.
Celem imprezy było leczenie chorej na mukowiscydozę Wiktorii, stąd jej hasło Łapiemy Oddech - Charytatywny Spacer na Orientację. Udostępniałem zresztą to wydarzenie na fanpage'u, zachęcając do udziału. Jeśli ktoś chce pomóc, zbiórka nadal jest czynna na stronie naleczenie.pl.
Jak wspomniałem, start był pod przedszkolem (Mapeciaki), ale biorąc pod uwagę reżim sanitarny, mapę po zasileniu zbiórki dostaliśmy na adres e-mail w piątek po południu, razem z kartą startową. Spacer odbywał się w godzinach od 10 do 13, i w tym samym czasie była też czynna kawiarenka z posiłkami przygotowanymi przez przedszkolaki i ich rodziców oraz kawą i herbatą z wejherowskiej Chałupki. Punkty kontrolne były rozstawione nieopodal przedszkola, w lesie, który jest jednym z częstszych naszych celów spacerów. Mapa była oparta o klasyczny skan mapy topograficznej dostępny z geoportalu czy WODGiKu.
Muszę jeszcze dodać, że organizatorzy świetnie trafili z pogodą. W czwartek i piątek padał śnieg, ale sobotnie przedpołudnie było piękne i słoneczne, choć nie było ciepło, a momentami zawiewał wiatr. Jak dla mnie idealna pogoda spacerowo-wędrówkowa, z miło ośnieżoną leśną scenerią.