Mając to na uwadze, postanowiłem w końcu zacząć trochę bardziej się zdyscyplinować i wrócić do ćwiczeń oraz zrzucania wagi. Piszę o tym tutaj, bo wiem, że może to pozytywnie wpłynąć na motywację i samodyscyplinę. Nie traktuję tego jak postanowienia noworocznego, choć czas po Bożym Narodzeniu i po Sylwestrze z pewnością sprzyja takim decyzjom.
Założenia mam następujące:
- Pełne wykorzystanie karty Multisport - mam do dyspozycji pięć wejść. Więcej nie brałem, bo wiedziałem, że będzie ciężko z korzystaniem nawet z tak małej ilości. Może teraz, kiedy w pracy mam tylko dwie zmiany, to będzie łatwiej o regularność. Plan jest na cztery wizyty w siłowni i jedną na basenie w ciągu miesiąca.
- Inna aktywność fizyczna. Dwa szybkie spacery w tygodniu, tak po pół godziny lub godzinę, oczywiście nie licząc spacerów z W. Naprawa roweru (znowu...) i dojazdy do pracy rowerem, albo szybkie kursy zamiast spacerów.
- Dieta. Trochę duże słowo - na razie to po prostu ograniczenie słodyczy do niedzieli i okazji specjalnych, ograniczenie wieczornych posiłków, koniec słodyczy w pracy. Póki co nawet tego nie udało mi się wprowadzić, więc nie będę planował nic profesjonalnego.
- Regularniejszy tryb życia - zwłaszcza sen. Nie mam (przynajmniej chwilowo) nocek w pracy, to może zacznę się wysypiać. Z tym paradoksalnie może być największy problem, ale też widzę, że jest mi to potrzebne. Przez cały grudzień z powodu niedoborów snu byłem naprawdę zmęczony. Zresztą moja luba również bardzo się denerwuje, kiedy za późno się kładę, zwłaszcza jeśli następnego dnia mam wcześnie wstać. A zdarza się to o wiele częściej, niż może mi to wyjść na zdrowie.
- Kontrola wagi. Raz w miesiącu (nie częściej!) pomiar na jednej wadze w siłowni. Na dzień trzeci miesiąca stycznia 100,5 kg, czyli bez szału, ale i bez tragedii.
- Zapisywanie efektów w postaci comiesięcznej notki na blogu. Podwójny plus - jednoczesna kontrola postępów i zwiększenie częstotliwości wpisów. Spróbuję dodawać też więcej normalnych postów, żeby opis mojej walki z samym sobą nie zdominował strony.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz