12 września 2016

W księżycową jasną noc czarnym i czerwonym szlakiem

Weekendy w maju pozwalały cieszyć się ładną pogodą. W jeden z nich - a konkretnie w sobotę 21 maja - umówiłem się z Robertem na nocną wyprawę którymś szlakiem turystycznym na Pomorzu. Rozważaliśmy różne opcje - któreś ze szlaków w Trójmieście, na wybrzeżu Bałtyku lub Zatoki Puckiej, w okolicach Lęborka... Ostatecznie padło na trasę z Rumi do Wejherowa, kombinowaną z dwóch szlaków wyznaczonych przez PTTK. Jednym z nich był czarny szlak Zagórskiej Strugi, a drugim czerwony Wejherowski. Dołączyli do nas również Szymon i Andrzej.

Według informacji ze strony WWW nasza trasa powinna mieć długość około 35km, nie licząc dojścia z rumskiego dworca do szlaku. Liczyliśmy, że uda nam się to przejść w jakieś siedem do ośmiu godzin. Zebraliśmy się około osiemnastej na rumskim dworcu kolejowym i jeszcze przy mocno grzejącym słońcu ruszyliśmy w drogę.




Góra Markowca

Naszym pierwszym przystankiem - jeszcze przed dotarciem do czarnego szlaku, choć już blisko niego - była Góra Markowca, którą już na blogu opisywałem i pokazywałem przy okazji wędrówek leśnymi wzgórzami ponad Rumią i Redą oraz ponad doliną Zagórskiej Strugi. Tym razem zrobiliśmy kilka szybkich fotek z widokiem na Pradolinę Kaszubską ze szczególnym uwzględnieniem Rumi i spróbowaliśmy znaleźć ukrytą tu skrzynkę geocachingową. To nam się jednak nie udało i niebawem schodziliśmy już w dół szlakiem Zagórskiej Strugi.




Dolina Zagórskiej Strugi

Czarny szlak przeprowadził nas ulicami Szmelty (m. in. Młyńską i Kamienną) na drugi brzeg Zagórskiej Strugi, gdzie idąc za jego oznaczeniami wspięliśmy na kolejne morenowe wzgórza. Kolejne kilka kilometrów to wijąca zakolami się nad rzeczną doliną leśna droga, z małą przerwą na przekroczenie szosy z Rumi do Łężyc. Na dół zeszliśmy koło Starej Piły, niedaleko mostu przerzuconego nad Zagórską Strugą na wewnętrznej asfaltówce nadleśnictwa. Przy moście tym znajduje się też charakterystyczny dla Kaszub biały kamienny drogowskaz. Ten konkretny wskazuje drogę do Kamienia, Łężyc, Rumi i Rogulewa. Na portalu opencaching.pl jest cała seria keszy poświęconych takim drogowskazom - również i niedaleko tego konkretnego ukryto skrzynkę. Tutaj nasze poszukiwania zostały uwieńczone sukcesem. Niestety, nie zapisałem hasła z logbooka i nie mogłem dokonać wpisu na portalu.

Kolejny odcinek czarnego szlaku poprowadził nas już dnem doliny, całkiem blisko prawego brzegu Zagórskiej Strugi. Droga w tym miejscu jest brukowana, ale jej stan w momencie naszego marszu był niejednolity - były odcinki w dobrym stanie, ale były też i zajęte przez kałuże otoczone grząskim błotem. Z ciekawszych punktów na tym odcinku wartym uwagi jest przede wszystkim miejsce odpoczynku z parkingiem, wiatami i paleniskami do ognisk. Bardzo ładnie wyglądają też łąki w górze doliny, koło Piekiełka, gdzie szlak Zagórskiej Strugi krzyżuje się z Wejherowskim, a także z rowerowym Wejherowo-Gdynia.




Bieszkowice

Właśnie w Piekiełku zostawiliśmy Zagórską Strugę wraz z biorącym od niej nazwę szlakiem, by skierować się w stronę Bieszkowic, wspinając się wzdłuż kolejnego, czerwonego szlaku PTTK Wejherowskiego. Las był tu nieco gęstszy, choć wspinaczki przesadnie to nie utrudniło (bo oczywiście było kawałek pod górkę). Przed samymi Bieszkowicami próbowaliśmy jeszcze odnaleźć kesza przy sporej samotnej sośnie w polu pomiędzy przysiółkami. Niestety nie udało nam się - nie wiem, czy tak słabo szukaliśmy, czy źle obliczyliśmy azymut, czy winić należy widoczne pozostałości po niedawnej wycince drzew w miejscu, które wyznaczyliśmy). Za to na południowym wschodzie widoczne było oświetlenie chwaszczyńskiego masztu RTCN.




Za Bieszkowicami czerwony szlak przeprowadził nas naokoło jezior Zawiat i Bieszkowickiego. W ciepłe letnie dni ich brzegi pełne są wypoczywający turystów z okolic Trójmiasta. My jednak dotarliśmy tam w majowy weekend około godziny 21 i było już dosyć ciemno, więc ludzi nie było tam zbyt wielu, choć widać było kilka ognisk na brzegach.




Pełcznica i Borowo

Po okrążeniu dwóch jezior koło Bieszkowic szlak skręcił na północny zachód, by już naprawdę ciemnym lasem poprowadzić nas do rezerwatu Pełcznica. Obejmuje on trzy jeziora, z których dwa większe (Pałsznik i Wygoda) są określane jako lobeliowe. Ten typ jezior jest dość rzadki w Polsce, charakteryzuje się nietypową roślinnością wodną i torfowiskową, która jest głównym przedmiotem ochrony w tym rezerwacie. Jednak w ciemnościach nocy, jedynie przy świetle latarek, nie było wiele do oglądania. Zamiast tego więc kilka fotek z innej, rowerowej wyprawy w to miejsce, zresztą opisanej już tutaj.




Z Pełcznicy niedaleko już było nad Borowo, o którym również już wcześniej pisałem. Tutaj chwilę odpoczywaliśmy przed dalszym marszem, posilając się, zaproszeni do ogniska przez dwóch obozujących tu ludzi.




Dolina Cedronu

Z Borowa trochę trasę skróciliśmy. Zamiast podążać dalej czerwonym szlakiem, który szerokim łukiem na wschód prowadzi do Wejherowa przez Wyspowo i Młynki, poszliśmy bardziej na północ, starając się dobrać krótszą trasę - wszyscy już odczuwaliśmy spore zmęczenie, a niektórym dawały się we znaki też inne dolegliwości.

Całkiem ładną szutrówką dotarliśmy do okolic, które przynajmniej część z nas kojarzyła, do drogi schodzącej nad Cedron w okolicy łąk, na których TPK planuje w bliżej nieokreślonej przyszłości stworzyć rezerwat przyrody Nadrzecze. Stąd powrót do miasta był już prosty - wróciliśmy na szlak Wejherowski będący na tym odcinku popularna trasą spacerową, rowerową czy nordic walking, łączącą miasto z miejscami wypoczynku przy cedrońskich stawach na Młynkach i nad jeziorem Wyspowo.

Minęliśmy Cegielnię, gdzie z jednej z restauracji dochodziły odgłosy sporego wesela, a potem Park Miejski (z wolierami, które jeszcze były w budowie) i śródmieście. W okolicach godziny drugiej w nocy dotarliśmy do wejherowskiego dworca, gdzie czerwony szlak ma swój koniec (lub początek, zależnie od punktu widzenia), zresztą podobnie jak czarny, a także zielony i niebieski. Zmieściliśmy się w przewidywanym czasie - niecałe osiem godzin marszu - choć dystans wskazany przez navime okazał się wyższy od przewidywanego, i to pomimo skrócenia trasy od Borowa. Ale nikomu to chyba nie przeszkadzało.



Brak komentarzy :

Prześlij komentarz