Co tu dużo pisać, szybkie i krótkie podsumowanie z frontu walki o formę i zdrowie.
Dieta i używki
Były lepsze dni. Ale bez serii. Generalnie słabo. Ale przynajmniej mija mi faza na 3bita.
Ciśnienie i waga
Regularność pomiarów spadła bardziej, w przeciwieństwie do ciśnienia. Od ostatniego raportu nie miałem chyba żadnego wyniku poniżej 140/90. Ale z drugiej strony, raz zmierzyłem ciśnienie po jakimś szczególnie przykrym śnie i wynik też był w granicach tego poziomu - czyli kijowo, ale stabilnie. Również moja masa jest zaskakująco stabilna: niezmiennie 105 kilogramów. Możliwe, że częściowo pomaga w jej utrzymaniu ta resztka aktywności fizycznej, o której niżej.
Treningi
No właśnie. Resztkowa. Rower do pracy i po pracy. Trochę spacerów. Trochę w pracy, ale to absolutne minimum. No i marsze na orientację. Pod poprzedni raport łapał się chyba Włóczykij. Teraz był nieco dłuższy: Darżlub. GPS przez aplikację naliczył mi tam ponad osiemnaście kilometrów przy względnie niewielkim posilaniu się. Tydzień później w końcu dłuższa trasa na rowerze w celu znalezienia brakującego punktu z tego Darżluba. GPS wtedy wariował, więc nie wiem, ile zrobiłem, ale szacuję na jakieś trzydzieści, może trzydzieści pięć kilometrów, z czego część, i to nie mała, była nie jazdą, a prowadzeniem roweru - co niekoniecznie oznacza mniejszy wysiłek, jeśli trzeba go było prowadzić przez nierówne, błotniste drogi czy gęste zarośla młodych buków i równie młodych iglaków.
Idą święta, więc i w żywieniu, i w ruchu na razie nie przewiduję znaczącej poprawy. Czy mój plan naprawczy zamieni się w tradycyjne postanowienie noworoczne? Może tak być, chociaż od kilku, czy nawet kilkunastu lat starałem się unikać takich postanowień, a przynajmniej takich typowych podejmowanych z nowym rokiem.
Telefon i sen
Tu też brak oznak poprawy. Przyczyn jest pewnie kilka, ale tu w przeciwieństwie do diety i treningów Boże Narodzenie może być okolicznością sprzyjającą.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz