16 lutego 2015

Weekendowe drogi przedśniegołazowe (2)

Niedziela była zdecydowanie chłodniejsza od soboty, ale na trening Z Mapą do Lasu pojechałem ubrany równie cienko, jak w sobotę. Tylko buty wziąłem bardziej dopasowane do trudniejszego terenu. Chłód początkowo trochę mi dokuczał, ale wiedziałem, że jak tylko ruszę aktywnie na trasę, to się rozgrzeję, i faktycznie tak się stało - przez większość marszu właściwie nie odczuwałem chłodu, a nawet było mi trochę za ciepło.
Tym razem bazą imprezy był teren zespołu szkół w Gdyni Chwarznie. Start jak zwykle zapowiadany był na 10:30, ale jak zwykle wydawanie map zaczęło się nieco szybciej i już około dziesiątej piętnaście ruszyłem w trasę. Poprzednio wybierałem trasy A i B, tym razem zdecydowałem się na najtrudniejszą trasę C. W sumie nie żałuję, ale muszę przyznać, że nie spodziewałem się aż takiej różnicy w poziomie trudności.

Podstawową różnicą był dystans, przewidziany na 7,5 km. Z doświadczenia wiedziałem, że trasy zazwyczaj liczone są po prostych i faktyczna trasa jest nieco dłuższa, liczyłem więc na około dziesięć kilometrów, tymczasem navime zarejestrowało ponad dwanaście. Ilość punktów kontrolnych też mnie zaskoczyła - było ich osiemnaście, na dodatek trasa układała się w coś na kształt trochę powyginanej ósemki, jeśli ktoś tak jak ja zdecydował się na odwiedzanie punktów według ich numerów z mapy. Gdybym trochę zmienił kolejność, trasa z pewnością byłaby dużo krótsza, choć niekoniecznie łatwiejsza.
Niekoniecznie, bo teren imprezy, podobnie jak większość obszaru Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego poprzecinany był licznymi dolinami i wzgórzami morenowymi. Znacząca część punktów wymagała wspinania się na niektóre z tych wzgórz, zresztą pomiędzy punktami też trzeba niejednokrotnie przebyć wysokie grzbiety, jeden z nich nawet dwukrotnie z powodu krzyżowania się pętli wspomnianej "ósemki".
Inne punkty - również więcej niż się spodziewałem - były ukryte w gęstwinie młodej buczyny i innych chaszczach, w związku z czym ich znalezienie stwarzało pewne trudności, zresztą wydostanie się z tych chaszczy też nie było wiele łatwiejsze. Na dobrą sprawę tylko dwa punkty były umieszczone przy drogach, w tym jeden (ostatni) już pomiędzy zabudowaniami Chwarzna, na ulicy niedaleko szkoły-bazy. Pozostałe, jeśli nawet nie były na szczytach wzgórz czy w chaszczach, wymagały krótszego lub dłuższego marszu przez las na azymut.
Całość trasy dała mi nieźle w kość. Wcześniej zastanawiałem się nad powrotem do Śródmieścia Gdyni pieszo przez las, jednak po tym treningu byłem na tyle zmęczony, że cieszyłem się, że z tego zrezygnowałem jeszcze przed startem. Uważam jednak, że warto było i że był to znakomity trening zarówno przed Śniegołazami, jak i przed typowymi imprezami InO, na które mam zamiar wybrać się w marcu. Mimo to na następnym Z Mapą do Lasu wezmę chyba łatwiejszą trasę, choć być może z mapą w wariancie bez dróg.

Jeśli chodzi o walory krajoznawcze, to podobał mi się i las, i sama dzielnica Chwarzno. Bardzo ładnie położona i zadbana - zarówno osiedle Sokółka, jak i właściwe Chwarzno. W samym lesie jest sporo dróg nadających się na spacery. Na trasie kilkakrotnie przeszedłem też fragmentami czerwonego szlaku Wejherowskiego, który wije się w tej okolicy przez drogi w kilku sąsiadujących ze sobą dolinach. Jest duże prawdopodobieństwo, że w bliżej nieokreślonej przyszłości wrócę w te okolice.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz