21 stycznia 2015

Drogi i bezdroża Śniegołazika

W sobotę 17 stycznia brałem udział w drugim etapie Pucharu GDAKKa, czyli w Śniegołaziku. Puchar ten to seria InO organizowanych przez turystyczne koło z Politechniki Gdańskiej, AKK GDAKK. W tym roku odbywa się po raz pierwszy, ale GDAKK ma doświadczenie w organizacji imprez na orientację, m. in. Kaszubskiej Włóczęgi czy Sukkuba. Niektóre imprezy w ramach Pucharu nawiązują (głównie nazwą, ale nie tylko) do tych większych i z dłuższą tradycją. Śniegołazik nawiązuje do corocznego nocnego marszu którymś ze szlaków turystycznych PTTK pod nazwą Śniegołazy.
Do wyboru były trzy trasy - TP (dla początkujących i nie tylko, 5 km po liniach prostych), TSP (specjalna, w formie scorelaufu) i TZ (dla zaawansowanych, 7 km). Ponieważ nie bardzo czułem się jeszcze na siłach, by wziąć udział w najtrudniejszej trasie (zwłaszcza po obejrzeniu map z pierwszej rundy - Śnieżynki), a na planowanie trasy na scorelaufie jakoś nie miałem ochoty, zdecydowałem się na trasę TP, która okazała się całkiem przyjemna, ale również wymagająca. Pierwszym wyzwaniem dla mnie było dotarcie na czas do bazy zawodów na Wielkiej Gwieździe (Wielka i Mała Gwiazda to skrzyżowania licznych szlaków turystycznych w lasach sopockich), zwłaszcza że szedłem przez nieznany mi las, a siąpiący deszcz i błotniste ścieżki nie ułatwiały mi zadania. Ostatecznie udało mi się to, trochę na czuja, trochę według kierunku, a trochę według podręcznej mapki, nieco przed w pół do jedenastej. Przyznano mi 39 minutę startową, a ponieważ godziną zero była 10.00, to miałem jeszcze chwilę na wniesienie opłaty startowej i przygotowanie się do marszu. O czasie odebrałem mapę oraz kartę startową i mogłem ruszyć w drogę.


Zadanie specjalne
Zgodnie z opisem na mapie limit czasu wynosił 140 minut, a limit spóźnień kolejne 40 minut. Trasa liczyła jedenaście klasycznych punktów kontrolnych, trzy kolejne na LOP i do tego zadanie specjalne. Zacząłem od tego ostatniego - polegało ono na znalezieniu nietypowego pomnika przyrody w pobliżu bazy marszu i stwierdzeniu, z jakich dwóch drzew on się składa. Ów pomnik to z pewnością przyrodnicza ciekawostka, bo są to dwa rosnące razem, a nawet miejscami zrośnięte drzewa - iglaste i liściaste. Co do pierwszego, to uznałem (po korze i ogólnej budowie, choć nie była całkiem typowa dla gatunku), że jest to sosna. Liściastego nie byłem już tak pewien, ale wyglądało dla mnie jak buk i tak też napisałem na karcie startowej. Kiedy już ukończyłem marsz, widziałem, że inne drużyny do tego zadania podchodzą raczej na koniec marszu i było to w sumie logiczne, bo brak zadania karany był jedynie dziesięcioma punktami karnymi, więc lepiej było najpierw znaleźć punkty kontrolne. Ale że drzewa te rosły w odległości 50m od startu, uznałem, że będę mieć to od razu załatwione.

PK 1
Po znalezieniu pomnika przyrody ruszyłem Drogą Wielkokacką na południowy wschód i po około dwustu metrach skręciłem na południe w kierunku pierwszego punktu kontrolnego. Dość szybko napotkałem lampion - uznałem, że za szybko, a umieszczenie lampionu na skrzyżowaniu czterech dróg utwierdziło mnie w tym. Właściwy punkt znalazłem jeszcze kawałek dalej, choć też musiałem sprawdzić układ dróg i ukształtowanie terenu, żeby się upewnić.

PK 2
Droga do drugiego punktu była dość łatwa - wystarczyło iść tą samą drogą dalej na południe, choć też trzeba było uważać, bo tuż przed właściwym skrzyżowanie była dwa inne, a na każdym lampion. Ilość zmyłek była zaskakująca po dwóch PK, a do tego średni czas przejścia między punktami wyniósł około dziesięciu minut, co przy limicie stuczerdziestominutowym oznaczało, że mogę dojść na styk. W tej sytuacji nieco przyspieszyłem.

PK 3
Do trzeciego PK dotarłem nieco szybciej, mimo że nieco zygzakowałem (najpierw drogą leśną do asfaltowej, potem asfaltową na wschód i w końcu inną leśną na zachód) i musiałem się wspiąć pod sporą górkę - trochę dała mi w kość, ale bez zbędnego jeszcze odpoczynku ruszyłem z powrotem na dół.

PK 4
Do czwartego PK trzeba było iść na południe i ewentualnie skręcić w lewo na na mniejszą ścieżkę. Niestety, przeoczyłem ją, ale nie sposób było przeoczyć kotliny, przy której został umieszczony punkt kontrolny. Od strony drogi zobaczyłem lampion, ale uznałem go za oczywistego stowarzysza - na mapie PK był oznaczony w głębi kotliny, która była zarośnięta gęstą młodą buczyną. Po przedarciu się przez nią nie znalazłem lampionu, a przyjrzawszy się mapie dostrzegłem, że właściwie chodzi o górę skarpy. Wdrapałem się więc kolejne kilka metrów w górę i spisałem kod z właściwego lampionu. Ogólnie był to chyba najciekawszy punkt.

PK 5
Z kotliny poszedłem dalej na zachód w stronę kolejnego punktu. Szukałem ścieżki odchodzącej od mojej w prawo, ale chyba była podobnie słabo widoczna jak ta przy PK 4, bo zamiast tego znalazłem lampion. Ponieważ zaczepiony był na drzewie w dolinie, stwierdziłem, że nie jest to ten, którego szukam i poszedłem nieco dalej pod górę i znalazłem lampion bardziej pasujący do układu dróg i terenu z mapy. Dalszy marsz potwierdził jego prawidłowość. Dodatkowo poprawił mi się nieco średni czas między punktami.

Linia Obowiązkowego Przejścia
Po krótkim marszu na południowy zachód dotarłem na początek tzw. LOP-ki. Widziałem ją wcześniej na mapach różnych tras, ale sam spotkałem ją po raz pierwszy. Z pełnym przekonaniem spisałem pierwsze trzy napotkane na niej punkty, dlatego następne dwa trochę mnie zaskoczyły. Po krótkim namyśle stwierdziłem jednak, że poprawa lub spisywanie kolejnego mija się z celem, zwłaszcza że nie zmniejszyłoby znacząco ilości ewentualnych punktów karnych. Później okazało się, że była to słuszna decyzja - cztery z pięciu tych punktów były prawidłowe (ale wpisanie więcej niż wymaganych trzech oznaczałoby punkty karne za poprawę punktu), a piąty był już poza LOP i był punktem stowarzyszonym. Położone blisko siebie punkty na LOP poprawiły mój czas jeszcze bardziej.

PK 6
Szósty PK podobnie jak niektóre wcześniejsze również był poprzedzony punktem stowarzyszonym, choć tego właściwego też nie byłem pewien bez porównania jego otoczenia z mapą. Popełniłem przy nim jednak błąd polegający na przebiciu perforatorem jednej kratki i wpisaniu kodu lampionu do następnej. Zauważyłem to dopiero dwa punkty dalej i przez chwilę się musiałem zastanowić, jak to się stało, że spisałem kod swoim pisakiem, a nie kredką z PK, dopóki nie zauważyłem dziurek kratkę wcześniej... Kosztowało mnie to dziesięć punktów karnych za błędny opis.

PK 7
Dojście do następnego punktu wymagało przejścia drogą pod górkę, a potem zejścia pod linią energetyczną do asfaltówki. Po drodze mijałem leśniczówkę Sopot, choć w pewnej odległości. Z asfaltówki wdrapałem się najkrótszą drogą pod górę, z grubsza trzymając się azymutu, z przekonaniem, że raczej trudno będzie przegapić zaznaczony na mapie płot. Po wejściu na wzniesienie płotu jednak nie dostrzegłem, zobaczyłem za to lampion na północno-wschodnim rogu prostokątnego zagajnika młodych choinek. Stwierdziwszy, że ten zagajnik mógł być wcześniej ogrodzony, zobaczony lampion słusznie uznałem za stowarzysza, a właściwy PK wisiał na słupie pozostałym po ogrodzeniu w południowo-wschodnim rogu młodnika.

PK 8
Dojście do ósemki drogami uznałem za zbędne nadkładanie drogi, poszedłem więc dalej na przełaj na północ do następnej asfaltówki, którą kawałek szedłem na wschód. Następnie skręciłem w drogę w lewo, by wejść pod górę (kolejną...), na której umieszczono PK 8. Przez chwilę z ciekawości próbowałem sprawdzić, czy na południowej odnodze wzgórza organizatorzy umieścili lampion - wydawała się oczywistym miejscem na stowarzysza. Nie znalazłem go jednak (mimo że faktycznie był tam umieszczony), więc na północnej odnodze znalazłem mój punkt kontrolny i szedłem dalej.

PK 9
Z ósemki szedłem nieco na zachód, nie znalazłszy jednak z początku drogi, którą chciałem iść, skierowałem się przez względnie rzadki tutaj las na północ. Miałem już na tyle duży zapas czasu (godzina na pozostałe trzy punkty), że mogłem sobie pozwolić na spokojny spacer. Moją drogę w końcu znalazłem kawałek dalej - doprowadziła mnie ona do kilku położonych blisko siebie skrzyżowań - a na każdym wisiał lampion. Nie miałem tu problemu z wybraniem właściwego.

PK 10
Do dziesiątki poszedłem dalej spacerkiem, sporym łukiem od zachodu. W jej zlokalizowaniu dużą pomocą było położenie przy południowym krańcu łuku drogi, naprzeciw wyraźnej skarpy.

PK 11
Jedenasty punkt kontrolny umieszczony w wąwozie czy raczej rowie na łuku Drogi Wielkokackiej był właściwie formalnością, chociaż i tu organizatorzy umieścili kilka zmyłek w postaci punktów stowarzyszonych.

Podsumowanie
Ogólnie impreza była dobrze zorganizowana, a trasa ciekawa i względnie wymagająca. Z pewnością zachęcała do udziału w innych rajdach organizowanych przez GDAKK. Osiągnięty przeze mnie wynik dziesięciu punktów karnych za jeden błędny opis uważam za sukces, zwłaszcza że zapewnił mi drugie miejsce, a muszę podkreślić, że byłem po nocce w pracy i zdążyłem jedynie zdrzemnąć się pół godziny w pociągu. Na stronie Pucharu GDAKKA można znaleźć mapy, które tu umieściłem, a także wzorcówki, wyniki i - co ciekawe - komentarz autorów trasy TP do wyników i punktów kontrolnych.

Pozostałe trasy
Nie będę się specjalnie rozwodził nad scorelaufową Trasą Specjalną - wspomnę tylko, że liczyła trzydzieści pięć PK o różnych wagach, rozrzuconych na dość sporym obszarze. Bardziej interesująca była dla mnie trasa TZ, której mapa była w formie kół pasowych i wahadeł, a żeby znaleźć właściwe punkty trzeba było wyliczyć przesuw pasa na podstawie danych znalezionych w lesie. Krótko mówiąc, rzeźnia! Ale bardzo ciekawa, i za jakiś czas mam nadzieję sam wziąć udział w takiej kategorii.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz