16 lutego 2015
Weekendowe drogi przedśniegołazowe (2)
Tym razem bazą imprezy był teren zespołu szkół w Gdyni Chwarznie. Start jak zwykle zapowiadany był na 10:30, ale jak zwykle wydawanie map zaczęło się nieco szybciej i już około dziesiątej piętnaście ruszyłem w trasę. Poprzednio wybierałem trasy A i B, tym razem zdecydowałem się na najtrudniejszą trasę C. W sumie nie żałuję, ale muszę przyznać, że nie spodziewałem się aż takiej różnicy w poziomie trudności.
15 lutego 2015
Weekendowe drogi przedśniegołazowe (1)
Sobotni marsz zacząłem w okolicach południa. Zachęciła mnie do tego przede wszystkim pogoda - świecące słońce i mocno dodatnia temperatura, która spowodowała też, że na cienki polar założyłem tylko letnią kurtkę, a i tak było mi ciepło przez większość trasy. Pogoda sprawiła mi jednak też małą niespodziankę - jeszcze na terenie Wejherowa w okolicach osiedla Orlexu na Necla zauważyłem lekką mgłę, która gęstniała wraz z tym, jak zbliżałem się do rzeki Redy. Na moście w ciągu ul. Konopnickiej widoczność nie przekraczała stu pięćdziesięciu metrów - prawie nie widziałem lasu, od którego oddzielał mnie tylko pas łąk. Mgła jednak szybko też znikła, kiedy już do lasu wszedłem.
10 lutego 2015
Zimowa droga lasami i ulicami Trójmiasta (2)
Na powyższym zdjęciu widoczna jest wieża telekomunikacyjna na Górze Donas, wraz z platformową widokową. Wieża ta była jednym z moich głównych celów na tej trasie, zarówno dlatego że leży na trasie żółtego szlaku, jak i z powodu roztaczających się z niej widoków. A to, czy udało mi się do niej dotrzeć przy dziennym świetle, tak jak chciałem, a także co tam zobaczyłem, to przeczytać i obejrzeć można poniżej.
06 lutego 2015
Zimowa droga lasami i ulicami Trójmiasta (1)
Plan był taki, żeby przejść resztę szlaku Trójmiejskiego od miejsca, gdzie ostatnio skończyłem w Jaśkowej Dolinie, do samej Gdyni. Znaczy, po wcześniejszych doświadczeniach z długodystansowych marszów (zwłaszcza niebieskim szlakiem - 1 i 2), nabrałem przekonania, że przejście naraz więcej niż 20-25 kilometrów trochę mija się z celem, bo zaczyna się iść, żeby iść, bez sił na obserwację krajobrazu. Ale ponieważ wraz z przyjacielem (pozdrowienia dla Roberta) myślimy nad udziałem w Śniegołazach, uznałem, że przyda się mały trening, a przynajmniej sprawdzenie swoich możliwości, czyli nieco krótsza trasa żółtym szlakiem bez początkowego fragmentu, który przeszedłem na początku stycznia.
Ale plany planami, a rzeczywistość swoją drogą. Przede wszystkim zamierzałem wystartować z Wrzeszcza o ósmej rano, żeby jak największą część trasy przejść w dziennym świetle. Jednak ze względu na wizytę u przyjaciółki (pozdrowienia dla Pauliny) początek trasy przesunął się na 10.40 do Szadółek, niedaleko centrum handlowego Fashion House. Na dodatek wcześniej rano zaspałem i nie zdążyłem sobie przygotować herbaty do termosu, przez co cały dzień byłem skazany na zimne płyny. Ale przynajmniej pogoda dopisała.